Niszczarka dokumentów dla kancelarii
Niszczarka w kancelarii, jak wybrać i dlaczego Rexel Auto+ 60X.
Mój drugi wpis sprzętowy, bo kiedyś pisałam już o aparacie telefonicznym. Mam nadzieję, że będzie przydatny. Daj znać, proszę.
To jest temat dla Ciebie, jeśli w Twojej kancelarii zalegają stosy dokumentów do zniszczenia, a odgłosy wydawane przez niszczarkę stawiają na baczność Twój zespół i załogę z sąsiedniego biura.
Niszczarki wybrałam jako temat do wpisu, bo akurat w tej sprawie popełniałam błędy dość konsekwentnie. Wydawało mi się, że to nie jest istotne urządzenie, nie zarabia dla nas, szkoda kasy. Kupowałam zbyt tanie, często psujące się i wymagające obsługi urządzenia. Ten ostatni czynnik jest najważniejszy – nie brałam pod uwagę, że najdroższy element procesu to nie sprzęt, ale czas poświęcony na jego obsługę.
Tłumaczy mnie może to, jeszcze parę lat temu nie było takiej oferty w moim zasięgu cenowym. No tak sobie mówię. Problem udało się mi rozwiązać definitywnie dopiero jakieś dwa, trzy lata temu.
Rozwiązanie tego problemu to Rexel Auto+ 60x lub wyższe modele. Wyższe, czyli z większą liczbą w nazwie. Numerek w nazwie określa ile standardowych kartek papieru można jednorazowo włożyć do podajnika niszczarki. Dalej niszczenie następuje automatycznie.
Warto też zwrócić uwagę na symbol. X to niszczarki o wystarczająco dobrym stopniu bezpieczeństwa P-3 lub P-4, oznaczenie M to P-5 czyli bardzo wysoka klasa bezpieczeństwa wg normy DIN 66399.
P-3 to klasa dla dokumentów poufnych i danych osobowych, będzie więc wystarczająco dobra dla większości kancelarii.
Zalety automatycznych niszczarek Rexel
- Prawie całkowita eliminacja czasu pracy poświęcanego na niszczenie dokumentów, dzięki ładowaniu ich do podajnika niszczarki (ilość kartek, którą możemy załadować jednorazowo jest podana w nazwie modelu, Rexel Auto+ 60X niszczy jednorazowo 60 kartek, wyższe modele jeszcze więcej.)
- Niszczenie zszywek i spinaczy.
- Stosunkowo cicha praca, znacznie cichsza niż w przypadku modeli z podajnikiem ręcznym.
- Duża trwałość. U mnie ten model pracuje bezawaryjnie już ponad dwa lata. Jest to związane z tym, że niszczarka ma automatyczne zabezpieczenie przez przegrzaniem – po prostu zatrzymuje się i wznawia pracę po ostygnięciu. Nie ma zatem problemu z awarią na skutek przegrzania.
- Bezpieczna praca – do podajnika nie zamkniemy ani długich włosów, ani krawata.
- Wystarczająca dla niższych modeli i bardzo dobra w wyższych klasa bezpieczeństwa (od P-3 wg DIN 66399 w modelu 60X do P-5 w modelu 130M).
- Bardzo dobry stosunek jakości do ceny. Rozwiązanie z automatycznym podajnikiem u konkurencji pojawia się w niszczarkach kosztujących powyżej 1100-1200 zł, Rexel oferuję tę funkcję już za około 670 zł.
Czy są jakieś wady tego sprzętu? Tak, tańsze modele dość wolno pracują. Nie jest to jednak duża wada, biorąc pod uwagę, że proces odbywa się automatycznie i po cichu.
W najtańszym modelu automatycznym kosz na ścinki (15l) jest zbyt mały. Wymaga częstego opróżniania, co znów zajmuje czas. Dlatego jeśli możesz sobie pozwolić, kup od razu model 90X lub wyższy. Ja mam Rexel Auto+130X i nie żałuję ani jednej wydanej na niego złotówki. Ale początkowo używałam też ten 60X i również jest ok, polecam.
Tyle kasy na niszczarkę, chyba zwariowałaś!
Ale Kasia, powiesz, tyle pieniędzy na niszczarkę? Tak, jeśli masz choć dwuosobowy zespół i sporo drukujecie, zdecydowanie namawiam.
Zakup tańszego modelu ma sens tylko, jeśli pracujesz jednoosobowo, niewiele drukujesz, a zatem też niewiele niszczysz. Jeśli zatrudniasz 1 osobę, co najmniej to rozważ. Na tańszy model wydasz połowę tej ceny, a nie będziesz zadowolona/y. Przy 2-3 osobach, nie zastanawiaj się, tylko kup niszczarkę automatyczną.
Tańsze modele warczą jak szatan, więc nie opłaca się stawiać na nogi całego zespołu, żeby zniszczyć jedną kartkę. I kartka ląduje na kupce. Ta kupka rośnie. Jak ktoś się w końcu zlituje, i za to weźmie, zwykle przegrzewa niszczarkę. Bo te modele są przeznaczone do użytku osobistego i właśnie niszczenia po parę kartek, a nie pracy ciągłej. Przegrzanie niszczarki to i tak lepsza opcja, niż wyrzucenie korespondencji z danymi na śmietnik. A nikt nie lubi ręcznego niszczenia, bo to mało przyjemna operacja, więc ryzko jest. No nie opłaca się, uwierz mi.
Zdjęcie główne wpisu dzięki stux na Pixabay